Czas na pożegnanie z Martwym, z Zee, Nowym Jorkiem , strefą Zdemilitaryzowaną i atmosferą amerykańskiej wojny domowej. To jedna z najdłuższych serii komiksowych, jakie do tej pory przeczytałem, raczej w moim top 10. Z jednej strony szkoda, że autor nie pociągnął tego dalej, ale z wywiadów z nim wynika, że czuł się już zmęczony. Całość historii kończy się śmiercią kilku osób, jedni idą do więzienia, inni wyjeżdżają z miasta, ale w końcu nastaje pokój. Naprawdę kawał dobrego komiksu. Nie tylko piąty tom, ale cała seria.
Trochę zniżka formy, ale i tak zajmująca lektura.
Scenariuszowi trochę brakuje tajemnicy, wyjątkowych potworow, czy szalonych magow. Momentami coś się pojawia, ale większość czasu to zmagania z żołnierzami i możnymi tego świata. Tytułowa groza chyba najbardziej momentami zbliżona do klimatu poprzednich przygod. I brakuje ciekawych pobocznych postaci, czy przeciwnikow - najbardziej charakterystyczny niestety dość szybko znika.
Graficznie bardzo nierowno. Ogolnie nie podoba mi sie kreska Hawthorne'a - taka za sterylna, komiksowa, często z bardzo umownymi tłami. Panosian trochę lepszy, ale też stylowo nie pasuje mi do brutalnych i mocnych historii. A Cloonan to już w ogole tragedia. Najlepsze są okładki Briclota i Wheatleya. No i na rysunkach Conan często za młody i jakiś za mały...
Czytać warto, rysunki można ścierpieć, choć liczę w przyszłości na inną paletę barw i kreskę.